Dezintegracja pozytywna Kazimierz Dąbrowski 7,7
ocenił(a) na 82 lata temu Właściwie ta książeczka pełni rolę informatora psychiczno-terapeutycznego.
Lekki i zwięzły wstęp do „higieny psychicznej”, a przede wszystkim zachęta do Rozwoju Osobowości.
Polecam „Higiena psychiczna” oraz "Trud istnienia" tegoż autora.
---------------------------------------------
"Definicja osobowości: jest to samouświadomiona, samowybrana, samopotwierdzona, samowychowująca się jedność podstawowych właściwości psychicznych, realizująca konkretny ideał indywidualny i społeczny. A zatem rozwój osobowości dokonuje się dużym wysiłkiem, ogromną pracą świadomości, dokonuje się w ciągłych wyborach między tym, co jest i tym, co być powinno, między tym, co bardziej prymitywne i tym, co bardziej rozwinięte, między tym, co automatyczne i tym, co wolne, świadome.
Im wyższy poziom dominujących przeżyć, tym wyższy poziom przekraczania gatunkowego cyklu biologicznego [tego co typowe w danym etapie życia – dop. mój], tym silniejsze przejawy realizacji osobowości i jej ideału, tym silniejszy nacisk na ciągły rozwój, a przy tym nieustająca dbałość o niezmienność, niepowtarzalność centralnych jakości indywidualnych i społecznych, raz uświadomionych, wybranych i potwierdzonych".
„Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że większość ludzi cechuje pewna dwoistość natury: na zewnątrz, w kontaktach codziennych, są uprzejmi, mniej lub bardziej szczerze uśmiechnięci, pozornie serdeczni i życzliwi – wszak są to kanony obowiązujące tzw. ludzi kulturalnych – zaś dla siebie oraz bliskich zachowują tę drugą twarz, nie kryjąc swoich obsesji, lęków, smutków, zahamowań, okazując często brak życzliwości, złość, napastliwość. Sytuacja taka jest, jak się wydaje, wynikiem mechanizmów nieprzystosowania się: ludzi tych stać na jakie takie zewnętrzne formy zachowania, a nie starcza im często sił na osiągnięcie wyższego poziomu siebie samego. Studium przypadków odsłania często tę dysproporcję, która przejawia się na zewnątrz przywdziewaniem masek, a w psychicznym środowisku wewnętrznym – pewną nieudolnością psychiczną.
Ta dwoistość zachowań, w którą człowiek jest wplątany, wymaga pomocy z zewnątrz, by mógł on osiągnąć wewnętrzne zharmonizowanie, rozwiązać najtrudniejsze dlań sprawy. Pomoc taką utrudnia często postawa ukrywania, niedopowiedzeń, nieszczerości nawet w stosunku do siebie samego, chęć wydawania się innym.
Często widzimy, że człowiek buduje sobie swój los dość nieświadomie, jednostronnie, pod presją różnych popędów. Jedną z głównych tego przyczyn jest brak lub słabość potencjału rozwojowego, brak możliwości wszechstronnego rozwoju. Postępowanie ludzkie zależy wówczas od wielu bodźców prymitywnych, mało przemyślanych; instynkt samozachowawczy i instynkt seksualny – działające pod silnym napięciem – powodują nieliczenie się z dobrem innych, przypadkowy wybór partnera na męża czy żonę, dokonywany pod wpływem chwilowego napięcia globalnego tego popędu, czego skutkiem bywają ciężkie, nawet tragiczne komplikacje życiowe”.
„Ośrodki przyciągania „od dołu ku górze” mają dużą siłę. Jednakże te, które ciążą „ku dołowi”, oparte na potrzebach podstawowych, są dla przeważającej większości ludzi dużo silniejsze, co motywuje się przewagą ciążenia automatycznego, biologicznego. Obronie i motywacji tych podstawowych potrzeb służą całe kierunki teoretyczne i praktyczne: społeczne, psychologiczne, transkulturalne, ekonomiczne, moralne. Cel ten przyświeca wielu szkołom: biogenetycznym, wielu odłamom szkół behawiorystycznych, pozytywistycznych, licznym kierunkom psychoanalitycznym, kierunkom antropologii transkulturalnej, a więc, krótko mówiąc – wszystkim kierunkom ahierarchicznym, odrzucającym obiektywizm funkcji uczuciowych i popędowych, odrzucającym antyrelatywizm filozofii.
Mówi się w tych szkołach stale o odhamowywaniu się cielesnym, seksualnym – nie mówi się prawie z reguły o odhamowaniu, o dezinhibicji wyższych uczuć, wyższych wartości, o uwolnieniu ludzkich potrzeb wyższych. Jest to wynikiem tworzenia się dwóch postaw zasadniczych, dwóch metodologii, dwóch punktów widzenia: 1) sensualno-popędowo-racjonalnego, jednopoziomowego i 2) hierarchicznego, wszechstronnego, wielopoziomowego, rozwojowego, ustanawiającego uczucia i popędy wyższe – obok rozumu – współrzędnymi czynnikami rozwoju.
Podstawową zasadą są w pierwszym przypadku spostrzeżenia i rozumowanie jednopoziomowe, empiryczne, ale kierowane przez zasadę przyjemności; w drugim stosuje się sprzężone zasady przyjemności i rozwojowości.
Po jednej stronie mamy zatem dominantę fizjologiczną, dominantę ciała, stawianie na siły biologiczne, na zdrowotność i estetykę ciała, jakby tworzenie hierarchii wartości fizjologicznych (najsilniej wyraża to szkoła bioenergetyczna). Po drugiej stronie mamy natomiast – przy pełnym zrozumieniu doniosłości strony fizjologicznej, ważności piękna cielesnego – podkreślenie ich zależności od różnych funkcji wyższych, a także silne akcentowanie różnic indywidualnych, przekraczania gatunkowości, przekraczania cyklu biologicznego człowieka. Jak się wydaje, większość autentycznych szkół humanistycznych podziela to stanowisko, abstrahując od szkół (głównie hinduskich) głoszących zanik osobowości indywidualnej w perspektywie powszechnej jedności strony fizycznej i psychicznej.
Podobne do wyrażonych tu opinii głosili m.in. Wilam James, Abraham Maslow, Carl Rogers. Krańcowo wyraźnie podkreśla niezależność psychiczną od ciała i jego fizjologii jeden z największych neurofizjologów świata, Charles Sherington. Wilhelm Stekel mówi w krytyce freudyzmu o konieczności zerwania z tłumieniem uczuć wyższych, z tłumieniem moralności i rozpanoszeniem się wolności ciała w sensie nieludzkim, zwierzęcym".
„Rozwój cywilizacji technicznej w sposób zaskakujący przekracza wszelkie nasze przewidywania. Jest wyrazem ogromnych zdobyczy naukowych, ale ze względu na swoją jednostronność stanowi wielką groźbę dla harmonijnego rozwoju kultury ludzkiej. Rozwój jednostronny to równocześnie rozwój niekontrolowany. Sam entuzjazm przyspiesza jednostronność i zmniejsza kontrolę nad nim. Zdobycze techniczne nie tylko przesłaniają w dużej mierze te negatywne zjawiska, o których wspominamy; powodują również pewne skutki uboczne, a to: pogorszenie warunków życia wskutek zanieczyszczenia rzek, mórz i gleby, zalew tworzyw sztucznych, w ostatecznym efekcie przynoszących więcej szkody niż pożytku, przerost środków komunikacyjnych – a więc zanieczyszczenie powietrza, hałas, zmniejszenie możliwości spokojnego wypoczynku. Zasoby naturalne są z roku na rok uszczuplane. Rosnące tempo życia, absurdalna gonitwa w kieracie technicznym – powodują wzrost napięć psychicznych, stają się dla człowieka nie do zniesienia. Oczywiście, rozrost cywilizacji technicznej wznieca instynkty posiadania, rządzenia, kierowania i przesłania tak ważne w stosunkach między ludźmi walory moralne, humanitarne, filozoficzne. Owe szerzące się automatyzmy rokują jak najgorzej dla ludzkości. Wydaje się, że jednym z warunków zapobiegania szkodliwym przerostom cywilizacji technicznej jest podporządkowanie jej, i to podporządkowanie długotrwałe i całkowite, wartościom kulturowym, wartościom humanistycznym – siłom moralnym wspólnym wszystkim ludziom”.
„Ruch hipisów, który szermował hasłami wolności, wyrwania się z zawrotnego automatyzmu kariery, wyswobodzenia się z przymusowych, narzuconych złą tradycją form życia społecznego preferujących konsumpcję, rozrzutność, bogacenie się – zaniedbywał w wielu przypadkach podstawowe zasady moralne w życiu indywidualnym i grupowym. Instynkty posiadania, władzy, kariery, które próbuje się okiełznać, kompensuje się często pseudoliberalizmem wyżycia się i pseudohumanistycznym kwietyzmem. Różne kierunki religijne, napływające przeważnie ze Wschodu, lansujące idee osiągania poprzez specjalne ćwiczenia spokoju wewnętrznego, uciszenia, ukojenia, zniesienia cierpień – robią interesy na swoich programach i ich realizacji, zubożając i wulgaryzując najszlachetniejsze ideały moralne i filozoficzne.
Ogromne rzesze młodzieży podlegały i podlegają nałogowi narkomanii, szerzącemu się wskutek wiązanych z nimi iluzji ucieczki od nieznośnej rzeczywistości, przedostania się w świat innych, nieznanych, przyciągających doznań. Jednakże owe doznania – niekontrolowane przez wyższe uczucia, niestymulowane wyższymi celami – stają się same siłami kierowniczymi: to nie one podlegają osobowości ludzkiej, ale osobowość ludzka staje się im podporządkowana i stopniowo zaczyna się degenerować”.
„W tym świetle również należałoby rozpatrywać problem wolności.
Wydaje nam się, że coraz wyraźniejsze są potrzeby wolności nie narzucanej, ale wypracowywanej i przyjmowanej przez jednostki i grupy społeczne. Taka wolność polega nie na bezprawiu, nie na samowoli, ale na stopniowym uwalnianiu się spod przemożnego wpływu prymitywnych popędów i uczuć oraz podporządkowywaniu się uczuciom i popędom wyższym. Jest to droga od automatyzmu do wolności, od stereotypu do skomplikowania, od poddawania się wychowaniu do wychowywania samego siebie, od jednopoziomowości postaw do ich wielopoziomowości, od bycia kierowanym prymitywnymi, egocentrycznymi interesami do poddania się kierownictwu rozwiniętej osobowości. Jest to wolność świadomie wypracowana, świadomie realizowana, podporządkowana celom własnego rozwoju i celom rozwoju grupy społecznej, społeczeństwa i ludzkości. Jest to droga od heterodeterminizmu do autodeterminizmu najwyższych uczuć i wartości człowieka”.